PROGNOZA DŁUGOTERMINOWA: ZAGROŻENIE POWODZIOWE
11.05.2014
Przed nami dwa tygodnie bardzo dynamicznej pogody. Będzie zarówno zagrożenie powodziowe, jak i nawałnice i bardzo wysokie temperatury. Sprawdźmy, jak to się dokładnie przedstawia.
Nadchodzące dwa dni przyniosą typowo wiosenną pogodę. Nie zabraknie przelotnych opadów deszczu i lokalnych burz, z silniejszym wiatrem i drobnym gradem. Jutro zagrzmi praktycznie w całej Polsce, a we wtorek zwłaszcza na zachodzie, północy i w centrum. Temperatura nie zachwyci. W poniedziałek odnotujemy od 12-14 stopni nad morzem do 15-17 w głębi kraju, a pojutrze od 11-13 na Wybrzeżu do 16-18 na wschodzie, południu i w centrum. Wiatr powieje słabo, co najwyżej umiarkowanie.
Druga połowa tygodnia to załamanie pogody. Prawdopodobnie nad włoską Genuą utworzy się niż, którzy przemieści się następnie nad Bałkany, a stamtąd nad Polskę od południowego-wschodu wejdzie front atmosferyczny z nim związany. Już w środę cały dzień padać i grzmieć ma w Małopolsce, na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie, Kielecczyźnie, a po południu też na Górnym Śląsku i Mazowszu. Suma opadów nie będzie jednak jeszcze jakoś bardzo duża - co najwyżej 10-25 mm. Poza województwami południowo-wschodnimi obejdzie się bez opadów. Słupki rtęci się obniżą i wskażą od 6-12 st. C. na południowym-wschodzie do 17 stopni na Podlasiu. Całości dopełni coraz silniejszy wiatr.
Właściwy atak deszczu przyjdzie w czwartek i piątek. Wtedy na całym wschodzie, południu i w centrum, całymi dniami i nocami ma obficie lać, a w ciągu dnia też grzmieć. Dodatkowo północny wiatr na wyżynach i w górach prawdopodobnie wymusi powstanie jeszcze mocniejszego deszczu. Oceniamy, ze w te dwa dni spadnie na nizinach od 40 do 80 mm wody, na wyżynach od 90 do 130 mm, w miejscowościach podgórskich 130-180 mm, a w górach nawet 180-220 mm. W Tatrach przejdą śnieżyce. Tak duże opady mogą doprowadzić do gwałtownego wzrostu stanów wód, utworzenia się fali wezbraniowej na Wiśle, licznych podtopień, a nawet powodzi. Musimy mieć się na baczności. Sytuacja co prawda nie powinna być tak dramatyczna, jak w 1997 czy 2010 roku, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Zrobi się bardzo zimno. W opadach słupek rtęci może mieć kłopoty z przekroczeniem 10 stopni. Dużo lepiej będzie na zachodzie i północy - tam ewentualne opady przybiorą postać co najwyżej przelotną, w związku z tym temperatura zdoła mocniej wzrosnąć, w piątek osiągając na północnym-wschodzie nawet +20 stopni. Wiatr wiać ma w te dwa dni w całym kraju mocno i porywiście, do 60-80 km/h, potęgując odczucie zimna przez nasze organizmy.
W weekend nadejdzie poprawa pogody. Opady powinny przynajmniej na wschodzie, południu i w centrum przybrać postać przelotną, ale i tak każdego dnia, regularnie ma padać i grzmieć. Wszystko to umiemożliwi poprawę sytuacji hydrologicznej. Zrobi się nieco cieplej, gdyż mamy notować na ogół od 10 do 20 stopni Celsjusza. Do najcieplejszych regionów należeć będą te położone na wschodzie, a do najzimniejszych oczywiście te najbardziej mokre. Wiatr osłabnie do słabego i umiarkowanego.
Mamy pewną szansę, ale od razu zastrzegamy, że nie 100 procentową na przynajmniej chwilowe osłabnięcie blokady cyrkulacji strefowej. W takim wypadku na Atlantyku utworzyłby się niż, a na wschodzie Starego Kontynentu wyż. Oba układy baryczne, współpracując z sobą, sprowadziłyby nad Europę Środkową ciepłe masy powietrza i po 20. maja mielibyśmy realną szansę na silne ocieplenie do 15-20 stopni nad morzem, 21-23 na północy, 24-26 w centrum i 27-29 st. C. na południu. Niestety, za taką aurę słono zapłacilibyśmy. Niezmiennie atakowałyby nas silne burze, z gradem, ulewami i silnymi podmuchami wiatru.
Po 24. maja aura ma szansę się w końcu uspokoić. Burze osłabną, wyjdzie więcej Słońca, a termometry wskażą przyjemniejsze wartości - od 15-18 st. C. nad morzem, 19-21 na północy, 22-24 w centrum do 25-27 kresek w województwach południowych.