NIEZWYKLE CIEPŁA DRUGA DEKADA STYCZNIA; ZIM W POLSCE JUŻ NIE BĘDZIE?
16.01.2015
Ostatnie dni pod względem pogody przypominają bardziej początek kwietnia, a nie środek stycznia. Zamiast trzaskających mrozów mamy bowiem bardzo wysokie temperatury i stosunkowo dużo Słońca. Na wielu forach internetowych i stacjach telewizyjnych mogliśmy się zetknąć ze stwierdzeniami, że ciepła zima 2013/2014 i 2014/2015 to wina postępującego bardzo szybko globalnego ocieplenia i w kolejnych latach będzie coraz cieplej, aż w końcu śnieg na obszarze Polski przejdzie do historii. Czy to jest prawda?
16 STOPNI NA WROCŁAWSKIM LOTNISKU
Ostatnia sobota, która w 90 procentach naszego kraju przyniosła wielką wichurę związaną z linią szkwałową, przyniosła jednocześnie wielkie ciepło. Wczesnym popołudniem wrocławskie lotnisko Strachowice zmierzyło 16 stopni na plusie. Również w innych miejscach, poza północą i Bieszczadami odnotowano dwucyfrowe wartości temperatury.
Może dałoby się to wszystko jakoś wytłumaczyć, gdyby nie to, że z takim ciepłem zmagamy się do dnia dzisiejszego! Oceniamy, że za kilka godzin na południu słupki rtęci znowu pokażą co najmniej 10 stopni, a być może będzie jeszcze cieplej! Na tym się nie skończy, gdyż jutro w Małopolsce prognozujemy aż 13-14 st. C. i to przy pogodnym niebie! Przyroda z pewnością kolejny raz zwariuje.
Na szczęście od niedzieli, zgodnie z wcześniejszymi prognozami, zaczniemy dostawać się pod wpływ coraz chłodniejszych mas powietrza. Do przyszłego tygodnia prawdziwej zimy jednak nie doświadczymy: tylko na wschodzie i północnym-wschodzie będzie od -1 do 2 stopni. Poza tym ciągle na plusie - nawet powyżej 5 kresek. Ochłodzenie całą Polskę ogarnie prawdopodobnie za około 8-10 dni, ale podział na zimniejszy wschód i cieplejszy zachod raczej się utrzyma.
ZIMY ODCHODZĄ DO HISTORII?
Spoglądając na dane przedstawiane przez NOAA (Amerykańska Narodowa Służba Oceaniczna i Meteorologiczna), trzeba zgodzić się z teorią globalnego ocieplenia; nie ma innego wyjścia. Pozostaje jednak pytanie: czy ono zaznaczy się akurat u nas? Według części naukowców nie. Wszystko przez topniejące lodowce. Te, jak wiadomo mają w sobie ogromne zapasy wody słodkiej. Po stopieniu się lodowca, ta woda miałaby niby wyraźnie osłabić Prąd Zatokowy Golfsztrom, który wpływa w pewnym stopniu na klimat w Europie, zwłaszcza Zachodniej, częściowo Środkowej i Północnej. To przecież dzięki niemu potężne mrozy zdarzają się u nas raz na kilkanaście lat, a nie co roku. Jeśli ten rzeczywiście osłabłby przez słodką wodę z topniejących lodowców, zimy stałyby się znacznie ostrzejsze.
Z kolei wszyscy ci, którzy już spisali zimy w Europie Środkowej na straty, obserwując ostatnie dwa rekordowo ciepłe sezony, mogą się przeliczyć. Wystarczy tylko spojrzeć wstecz. Od razu widać niezwykle ciepłe zimy 1988/1989 i 1989/1990. Wtedy mieliśmy częściej temperatury na poziomie 15 stopni, niż -15, a śniegu było jak na lekarstwo. W niektórych miastach odnotowano tylko 1-3 dni z pokrywą śnieżną, dodatkowo o bardzo niewielkiej wysokości. Bardzo ciepłe zimy zdarzały się też w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy w okresie grudzień-marzec zwykle przeważały siarczyste mrozy i potężne śnieżyce.
Wszystko to oznacza, że zimy termicznie powyżej normy występują u nas cyklicznie i się ich nie pozbędziemy nawet wtedy, jeśli klimat rzeczywiście nam się ochłodzi i na odwrót.