Pogoda w tym roku zaskakuje każdego. Mamy albo Słońce i bardzo wysoką temperaturę albo chmury, ulewy i przeszywający chłód. Na szczęście aktualne wyliczenia modeli wskazują na to, iż co najmniej do 18. listopada przeważać ma w Polsce ten pierwszy typ pogody. Zobaczmy więc szczegóły.

 

NADCHODZĄCE DNI SŁONECZNE, JEDYNIE NAD MORZEM WIĘCEJ CHMUR

Od poniedziałku do środy na pogodę w naszym kraju wpływać ma potężny wyż, którego centrum znajdzie się na wschodzie Europy. W związku z tym, iż charakteryzował będzie się statycznością, wszystkie te trzy dni przyniosą nam spokojną aurę. Najlepiej prognozy wyglądają dla południa, wschodu i centrum RP, gdzie po opadnięciu porannych mgieł szybko się rozpogodzi, lokalnie do bezchmurnego nieba i nie spadnie ani kropla wody. Trochę gorsza pogoda zapanuje na północy, w szczególności na Pomorzu. Blisko tych miejsc znajdzie się bowiem front atmosferyczny, ale nad morzem objawi się on tylko większym zachmurzeniem.

Oprócz pięknej, listopadowej aury, oczekujmy również gwałtownego wzrostu temperatury. Do najchłodniejszych województw należeć mają te północne, gdzie słupki rtęci wskażą maksymalnie 10-12 stopni. W centrum zapowiadamy 14-17 kresek, a na południu i zachodzie od 16-18 st. C., a w miejscowościach podgórskich nawet 20 st. C.! Wszystko to przez halny, który już jutro zacznie się stopniowo nasilać. We wtorek i w środę, kiedy nastąpi jego apogeum, na południu jego porywy dojdą do 60 km/h, na Pogórzu do 80-90 km/h, a w górach do 100-120 km/h, a nawet więcej.

 

OD CZWARTKU GORZEJ

Kolejne dni tygodnia przyniosą stopniowe pogorszenie pogody. Jeszcze w czwartek na wschodzie i południu będzie pogodnie i nawet 17-19 kresek, ale na zachodzie i północy niebo zdążą już przykryć chmury, które gdzieniegdzie przyniosą lekkie opady mżawki, a termometry wskażą nieco mniej: w wielu miejscach maksymalnie 10-11 stopni.

Tymczasem od piątku wrócimy do typowo jesiennej aury. Wiatr ostatecznie osłabnie, a to, w połączeniu z cały czas stacjonującym na wschód od nas wyżem sprawi, że powrócą mgły i niskie chmury, których możemy mieć naprawdę dużo. Niektóre ograniczą widzialność poniżej 100-200 metrów i przyniosą niewielkie opady deszczu bądź mżawki.  Przejaśnienia i rozpogodzenia oczywiście się pojawią, ale nie w tak dużej ilości, jak w pierwszej połowie tygodnia.

Mimo brzydszej aury, na zimno nie powinniśmy narzekać, gdyż słupki rtęci oscylować mają w granicach 14-18 stopni na południu, 10-14 w centrum, na zachodzie i północnym-zachodzie i 6-9 na północnym-wschodzie i tam, gdzie szczególnie długo utrzymają się mgły i stratusy.

 

DO 12.11 SPOKOJNA JESIEŃ

Początek następnego tygodnia upłynie Polakom pod znakiem podobnej aury. Bez przerwy prognozujemy wysokie temperatury: od 8-11 kresek na północy do 13-14 na południu i stosunkowo sporo przejaśnień i rozpogodzeń, choć nie można wykluczyć pojawienia się słabych opadów deszczu bądź mżawki.

Istnieje również prawdopodobieństwo, iż niezmiennie nękać będą nas mgły i niskie chmury, a one mogą sprawić, że wzrost temperatury zostanie nieco przyhamowany.

 

BEZ ZIMY DO KOŃCA PROGNOZY

Trudno w to uwierzyć, ale zima raczej nie grozi nam do 18. listopada, który jest ostatnim dniem naszej dzisiejszej prognozy.

Mimo tego, że pojawić mogą się w końcu fronty atmosferyczne i niże z zachodu, niosące więcej deszczu (ale dużo go nie będzie i nie będzie padał codziennie), non stop nad Polskę z południa szerokim strumieniem ma płynąć ciepła masa powietrza, aczkolwiek takich upałów, jak w okolicach 5. listopada już nie doświadczymy. Wieścimy, że temperatura średnio osiągać ma od 7-9 kresek na północy i północnym-wschodzie RP, przez 10-11 st. C. w dzielnicach centralnych do 12-14 stopni na południu i częściowo zachodzie.

Noce w miarę ciepłe, a jeśli chodzi o przymrozki, to te nie okażą się ani bardzo silne, ani liczne.